Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 2

- Diana ja...ja cię przepraszam za to wszystko...za to że się nie odzywałem i że cię olałem- przeczesał nerwowo włosy- ale przysięgam ci że nigdy o tobie nie zapomniałem...
- Daruj sobie- mój głos był całkowicie wyprany z uczuć.
- Di...- Ugh...dobrze wiedział że mięknę gdy mnie tak nazywa.
- Co??- powiedziałam ze złością.
- Przepraszam...naprawdę bardzo, bardzo cię przepraszam.- popatrzył na mnie ze smutkiem- obiecuję że już nigdy cię nie zranię ani nie opuszczę...
- Przemyślę to- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego blado. Nie przebaczyłam mu jeszcze do końca, ale jakaś nieznana mi siła pchała mnie do niego. Chciałam go wyminąć ale zastąpił mi drogę.
- Diana nie puszczę cię puki mi nie wybaczysz- powiedział i posłał mi łobuzerski uśmiech.
- Zayn...ja muszę to wszystko przemyśleć...dam ci znać- powiedziałam i wyminęłam go...

*Oczami Jess*
Kurde. Diany coś długo nie ma. Poszła 10 minut temu porozmawiać z Zaynem i do tej pory jej nie ma. Miałam ochotę zabić ją za to że zostawił mnie tutaj samą z tymi nieogarniętymi małpiszonami. Niall zdążył mi już opróżnić prawie całą lodówkę, Lou skonfiskował wszystkie marchewki jakie miałam w domu, a Harry perfidnie się do mnie dowalał.
- Wiesz że jesteś śliczna?- Lokers od nowa zaczął swoją śpiewkę. Szczeże?! Zaczęło mnie to irytować.
- Harry zamknij się!!- krzyknęłam i obróciłam się wściekła w jego stronę.
- Nieee - odpowiedział i wlepił we mnie swój wzrok.
- Liam!! Mógłbyś coś powiedzieć swojemu koledze?!- zwróciłam się do kuzyna który siedział na kanapie i oglądał jakąś durną komedię.
- Harry daj jej spokój. - powiedział Li nie odrywając wzroku od telewizora.
- Co?!- do salonu wpadł Lou z jedną marchewką w buzi a drugą w ręce.- Haroldzie Edwardzie Styles!! Czy ja dobrze słyszę?! Czy ty mnie zdradzasz?!- mimowolnie się roześmiałam a oni widząc to kontynuowali swoją szopkę.
- O nie Lou...to nie tak jak myślisz!!- powiedział Hazza i w zwolnionym tempie zaczął biec w kierunku pana marchewki. Lou widząc to rozchylił ramiona i już po chwili tulili się z Harry tak że wyglądali jak para pedałów.
- Nie no nie wytrzymam.- powiedziałam nadal się śmiejąc. Harry widząc to puścił Boo Bera i zaczął mnie gilgotać. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to że miałam straszne gilgotki.
- Ha...Harry przestań-chłopak w odpowiedzi wskazał palcem na swój policzek- ani mi się śni- powiedziałam, a Loczek wrócił do poprzedniej czynności. Już po chwili leżałam na podłodze a Hazza siedział na mnie okrakiem i mnie gilgotał. Próbowałam go z siebie zrzucić, ale na darmo. Jak na złość reszta patrzyła na to wszystko i zwijała się ze śmiechu. W tej chwili do domu weszła Diana i gdy zobaczyła mnie i Loczka zaczęła się śmiać. Nie powinna była tego robić bo już po chwili Lou rzucił się na nią i zaczał ją gilgotać. Biedny chłopak. Nie wiedział w co się pakuje. Diana była silna jak na dziewczynę więc szybko sobie z nim poradziła. Gdy Lou leżał na podłodze moja kochana BFF podeszła do Loczka i go ze mnie zrzuciła. 
- Dzięki - powiedziałam. 
- Nie ma za co...ups...- powiedziała bo chłopaki patrzyli na nas złowrogo i zbliżali się do nas.
- Teraz już się nie wywiniecie!- krzyknął Harry i zaczął nas gonić.- zaczęłyśmy uciekać. Szybko wybiegłyśmy z domu mijając w drzwiach zaskoczonego Zayna...

*Z perspektywy Diany*
Pobiegłyśmy z Jess do "naszego królestwa" gdzie chłopaki na pewno nas nie znajdą. Była to mała polanka położona w najdalszym zakątku jednego z parków. Znajdowało się też tutaj małe jeziorko. Jako małe dziewczynki często urządzałyśmy tutaj z Jessicą pikniki. Usiadłyśmy zdyszane na ziemi. Cholera. Nie wiedziałam że oni są tacy fajni. Nie żeby coś bo nadal za nimi nie przepadałam. Ale wydawali się tacy...naturalni. Zupełnie jak nie gwiazdy.
- O czy myślisz??- zapytała Jessie przerywając tym samym moje przemyślenia.
- O wszystkim...co się dzisiaj stało- powiedziałam i obydwie zamilkłyśmy. Cisza wcale nam nie przeszkadzała bo byłyśmy jak siostry i rozumiałyśmy się bez słów. Mimowolnie pomyślałam o Tomie- moim chłopaku. Dawno się nie widzieliśmy. Kochałam go, ale od jakiegoś czasu coś w naszym związku zaczęło się psuć.
- Chodźmy już- powiedziałam do Jess, a ona wstała, otrzepała spodnie i podążyła za mną. Gdy byłyśmy już w parku zobaczyłam jakąś całującą się parę. Co dziwne ten chłopak kogoś mi przypominał podeszłam bliżej i aż zachłysnęłam się powietrzem...tym chłopakiem był...Tom.
- Ty jebany debilu jak mogłeś mi to zrobić?!- krzyczałam przez łzy. Podeszłam do niego i przywaliłam mu z plaskacza. Chciał mnie zatrzymać ale ja zaczęłam uciekać. Biegłam bez opamiętania, a przez łzy cały mój obraz przed oczami był rozmazany. Wbiegłam na ulicę i nagle poczułam straszliwy ból...

**************************************************************************************************************************************
Ta da!!! I mamy kolejny rozdział. Dedykuję go Robci.
Pamiętajcie:
3 komentarze = kolejny rozdział
Nara!!

4 komentarze:

  1. Lalu pomyłka.. 2 nie 3 ;pp
    Czemu przerywasz w takim momencie.?!
    Świeeeetny! Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś jej to zrobić. Nie wybacze Ci tego :D
    A tak na serio super rozdział, Troch ekrótki jak na twoje możliwości:D Jak ty mogłaś skończyć w takim momencie ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!! Jak mogłaś skończyć w takim momencie?! Czekam na nexta!! ;D

    OdpowiedzUsuń