Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 4

*Perspektywa Zayna*
Już po chwili biliśmy się w najlepsze. Czułem że nie będę wyglądał najlepiej jak to wszystko się skończy. Ale w tej chwili nie liczył się dla mnie mój wygląd. Czułem ten przypływ adrenaliny. Nie wiem dlaczego ale postanowiłem cały ten stres wyładować na Tomie. Właśnie chciałem zadać kolesiowi kolejny cios ale ktoś mnie powstrzymał. Jak się później okazało był to lekarz. Rozdzielił nas i wyrzucił ze szpitala. Rzuciłbym się na Toma jeszcze raz gdyby nie to że uciekł. Tchórz. Otarłem swoje usta z krwi. Tak. Miałem rozwaloną wargę, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Gdy wszedłem do domu od razu natknąłem się na Liama.
- Stary coś ty robił?!- Liam wydarł się na głos więc już po chwili w salonie znalazła się reszta domowników.
- Nic- powiedziałem i skierowałem się do swojego tymczasowego pokoju. Od razu wszedłem do łazienki. Kurwa, kurwa, kurwa...nie wyglądam za dobrze, a już za dwa dni mamy z chłopakami wywiad. Zmyłem ze swojej twarzy zaschłą krew. Kurwa. Mam na twarzy mnóstwo siniaków. Mimowolnie pomyślałem o tym jak musi wyglądać ten dupek Tom. Zszedłem na dół i od razu spojrzenia wszystkich zostały skierowane na moją osobę. Szczerze?! W tej chwili miałem wszystkich w dupie. Myślami byłem cały czas przy Dianie.Ciekaw co z nią. Muszę jutro iść do szpitala. Oczywiście jeżeli po dzisiejszym ekscesie jeszcze mnie do niego wpuszczą. Na samą myśl o tym jak dzisiaj obiłem temu skurwysynowi mordę uśmiecham się.
- Zayn, Zayn słuchasz mnie?!- dopiero teraz zauważyłem rękę Liama którą jej właściciel machał mi przed twarzą.
- Sorry, zamyśliłem się. Mówiłeś coś??- popatrzyłem na niego.
- Pytałem się kto cię tak urządził.- popatrzył ma mnie badawczo.
- Nie ważne- powiedziałem i nalałem sobie soku do szklanki. Chciałem odejść, ale Liam mnie zatrzymał.
- Stary co się z tobą dzieje?! Odkąd Diana jest w szpitalu chodzisz jakiś nieswój. Martwimy się o ciebie.- powiedział- Ja się o ciebie martwię...jesteś moim przyjacielem- dodał znacznie ciszej ale ja i tak to usłyszałem.
- Liam wszystko jest dobrze- chłopak odetchnął z ulgą- po prostu Diana to dla mnie bardzo ważna osoba i nie mogę siedzieć bezczynnie i patrzeć jak ona cierpi...- powiedziałem i popatrzyłem na Liama który stał przede mną z zatroskaniem na twarzy.
- Wiem o co ci chodzi bo dokładnie to samo czuję do Danielle- powiedział jeszcze i wyszedł. Spojrzałem na zegar. Była 21:00. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Potem położyłem się do łóżka i od razu zasnąłem...

*Oczami Diany*
Czułam się okropnie. To przeze mnie chłopacy się pobili. Zayn pewnie porządnie obił mordę Tomowi. Zawsze był silny. Hmmm...chciałabym żeby Zayn był tutaj ze mną. W prawdzie gdy wyjechał i się nie odzywał przyrzekłam sobie że nigdy mu nie wybaczę, ale to teraz nie było ważne. Pierdolić przyrzeczenia. Chcę żeby tu ze mną był i koniec. Myślałam tak jeszcze chwilę aż w końcu odpłynęłam w objęcia Morfeusza...

Następnego ranka

*Oczkami Zayna*
Obudziłem się i od razu spojrzałem na zegarek.
- Cholera- przekląłem pod nosem. Była 10:00, a miałem zamiar dzisiaj z samego rana odwiedzić. Skierowałem swe kroki do łazienki. Wziąłem prysznic i ubrałem się w jeansy, białą koszulkę i czerwoną bejsbolówkę. Na stopy wsunąłem białe adidasy i mogłem iść. Po drodze zwinąłem jeszcze jabłko z kuchni.
- Wychodzę- krzyknąłem w kierunku siedzących w salonie znajomych. Chyba mnie nie usłyszeli bo nawet nie odwrócili w moją stronę swoich zacnych łepetyn. No nic. Nie będę się tym teraz przejmował. Szybkim krokiem ruszyłem do szpitala. Gdy byłem już na miejscu dopadły mnie fanki. Nie miałem ochoty rozdawać tych durnych autografów ani robić sobie zdjęć z tymi napalonymi dziewczynami. Nie miałem na to ani ochoty ani nastroju. Przeprosiłem je grzecznie i wszedłem do szpitala. Od razu skierowałem się do sali w której leżała Diana. Delikatnie zapukałem, a gdy usłyszałem ciche "proszę" wszedłem. Leżała na dużym łóżku pośród białej pościeli i wydawała się taka krucha...
- Cześć- powiedziałem. Podszedłem do okna, wziąłem stojące przy nim krzesło i ustawiłem je obok łóżka Di - Jak się czujesz??- zapytałem ujmując jej drobną dłoń.
- Dobrze- powiedziała i posłała mi uśmiech przepełniony bólem. Z pewnością nie czuła się dobrze...

*Perspektywa Diany*
Przyszedł. Jezu jak ja się cieszę. Chyba mi nie uwierzył jak powiedziałam że dobrze się czuję. Widzę to w jego oczach. A nawiązując do jego oczu...jakie one są piękne....Cholera. Chyba się zakochałam. Nie. Nie mogę dać ponieść się emocjom. Nic do niego nie czuję...chyba.
- Di...słuchasz mnie- popatrzyłam na niego zdezorientowana i znów utonęłam w tych czekoladowych oczach.
- Przepraszam, zamyśliłam się...- zaśmiał się...Jezu ten to nawet śmieje się pięknie. Stop. Przecież ja nic do niego nie czuję!! Na pewno...chyba...
- Pytałem kiedy cię stąd wypuszczą.- zapytał i posłał mi zatroskane spojrzenie.
- Nie wiem- odpowiedziałam i popatrzyłam mu w oczy. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Wiedziałam co się zaraz stanie, ale nie chciałam przerywać tej magicznej chwili. Gdy nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry zadzwonił telefon Zayna. Cholera. A mogło być tak pięknie. Chłopak porozmawiał chwilę przez telefon, a kiedy skończył posłał mi tylko przepraszające spojrzenie.
- Przepraszam muszę iść. Przyjdę jutro- pocałował mnie w policzek i tyle go widziałam. Już nie mogę się doczekać jutra...

*Oczami Zayna*
Wyszedłem z sali w której była Diana z niemałym ociąganiem. Dzwonił Liam mówił że mamy jakąś próbę. Cholera. Chciałem spędzić dzisiejszy dzień w towarzystwie Diany. 
- Cześć przystojniaczku- moje rozmyślania przerwała jakaś dziewczyna. Podniosłem na nią wzrok i od razu tego pożałowałem.Dziewczyna miała na twarzy chyba z kilogram tapety i była ubrana w kusą spódniczkę i bluzkę z głębokim dekoltem. "Dziwka"- przemknęło mi przez myśl.
- Sorry spieszę się- powiedziałem i chciałem odejść.
- Gdzie ci tak śpieszno- powiedziała i zaczęła kreślić swoim palcem (a raczej tipsem) niewidzialne kołą na moim torsie.- nagle przybliżyła się do mnie i pocałowała. Odepchnąłem ją gwałtownie. Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.- Co się stało kotku??- spytała jak gdyby nigdy nic.

- Odwal się ode mnie!!- krzyknąłem i wybiegłem ze szpitala...


*Z perspektywy Diany*
Gdy Zayn wyszedł słyszałam jakieś krzyki na korytarzu. Po chwili do mojej sali weszła Phoebe ( czyt. Fibi ). Co ona tu do cholery robi?! Przecież od zawsze powtarzała że jestem jej wrogiem nr.1 zresztą z wzajemnością. Nienawidziłam jej. Była największym plastikiem w szkole. Gdy chodziłam z Tomem cały czas się do niego kleiła.
- Diana, Diana, Diana...- powiedziała kręcąc przy tym głową- no i do czego doprowadziła cię ta głupia zazdrość?
- O czym ty do cholery mówisz- byłam zdenerwowana już samą jej obecnością.
- Udajesz że nie wiesz o czym mówię- powiedziała i zaśmiała się- to byłam ja...to ze mną Tom cię zdradził.- popatrzyła na mnie z cwanym uśmieszkiem, a ja momentalnie się wściekłam.
- Ty suko!!! Rozpierdoliłaś mój związek!!!! Jesteś z siebie zadowolona dziwko?!- krzyczałam. Nie mogłam się opanować, a ona stałą tylko i patrzyła na mnie z cwanym uśmieszkiem i nienawiścią w oczach.
- Zabiorę ci każdego...- syknęła- a z tym twoim kochasiem który był dzisiaj u ciebie przed chwilą się całowałam!!!!- krzyknęła i już miała wychodzić, ale w tej chwili urządzenie do którego byłam podpięta zaczęło głośno i szybko pikać, a mnie ogarnęła ciemność...


*********************************************************************************
Hah no i jest 4 rozdział. Jak zwykle dziękuję za komentarze pod ostatnim postem i proszę o następne. Ten rozdział dedykuję Robci która wymyśliła imię dla Phoebe i znalazła idealną fotkę. Dziękuję!!
Pamiętajcie:
3 komentarze = kolejny post



Aha i dzisiaj w zakładce bohaterowie pojawi się Phoebe.

sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 3 ;**

Spróbowałam otworzyć oczy i zaraz tego pożałowałam bo oślepiło mnie jasne światło. Próbowałam się poruszyć, ale poczułam przejmujący ból. Poczułam że coś lub ktoś leży na moich nogach i ściska moją dłoń. To był Zayn. Lekko uścisnęłam jego dłoń. Natychmiast wstał. Popatrzył na mnie. W oczach miał łzy.
- Diana...- szepnął- przepraszam to wszystko moja wina...gdybyśmy...gdybyśmy was wtedy nie gonili to nie leżałabyś teraz w szpitalu i nie cierpiałabyś- powiedział, a z jego oczu popłynęły łzy. Zrobiło mi się smutno.
- Zayn...- wyszeptałam z trudem. Mój głos był zachrypnięty. Poczułam że jestem podpięta do wielu kabelków.- to nie twoja wina...
- Przepraszam...pójdę po lekarza- powiedział jeszcze i wyszedł. Po chwili wrócił w towarzystwie lekarza.
- Jak się pani czuje- zapytał mnie lekarz. To najgłupsze pytanie jakie mógł mi zadać. Więc jak się czuję?! Fatalnie. Miałam ochotę mu to wykrzyczeć w twarz ale powstrzymałam się i powiedziałam tylko:
- Bywało lepiej...-powiedziałam i próbowałam się uśmiechnąć al wyszedł z tego tylko jakiś grymas. Lekarz zadał mi jeszcze kilka pytań, a potem wyprosił Zayna z sali i zabrał na jakieś badania. Po 30 minutach znowu leżałam podpięta do tych wszystkich kabelków w tej ohydnej sali. Postanowiłam się przespać bo byłam bardzo zmęczona. Gdy się obudziłam zobaczyłam mamę która siedziała przy moim łóżku całą zapłakana. No tak. Taty oczywiście nie ma. Bo: "ma ważną delegację" i nie może być w szpitalu przy cierpiącej córce.
- Córciu...- mama powiedziała tylko tyle bo znów się rozpłakała.
- Mamo...jak długo ja tutaj leżę- zapytałam bo lekarz powiedział mi tylko że byłam w śpiączce.
- Trzy tygodnie- odpowiedziała. Co?! WTF?! ILE?! Nie mogłam w to uwierzyć!! Trzy tygodnie?! Musiałam nieźle oberwać... Mama posiedziała u mnie jeszcze godzinę ale musiała już iść bo lekarz wyprosił ją pod pretekstem że: "pacjentka musi wypocząć". Tsa...jasne...ja chyba lepiej wiem co muszę zrobić, a czego nie. Postanowiłam się przespać...

3 tygodnie wcześniej
*Oczami Jessici*
- Ty jebany debilu jak mogłeś mi to zrobić?!- Diana była naprawdę wściekła. Zresztą kto by nie był. Nagle zaczęła uciekać wbiegła na jezdnię nie zauważyła nadjeżdżającego auta i...
- Diana uważaj!!- krzyknęłam ale było już za późno. Dziewczyna wylądowała na masce samochodu, ale siła odrzutu była tak wielka że już po chwili wylądowała na poboczu. Podbiegłam do niej, a ten skurwysyn Tom uciekł. Zresztą nie tylko on...mężczyzna który potrącił Di już dawno zniknął za horyzontem. Podbiegłam do niej. Wyglądała...strasznie. Była cała zakrwawiona. Jak najszybciej zadzwoniłam na pogotowie. Karetka przyjechała już po 5 minutach. Zabrali ją do szpitala, a ja cała zapłakana pobiegłam do domu. Musiałam się komuś zwierzyć. Wiem. Liam. On zawsze mnie wysłucha. Wpadłam zapłakana do domu i od razu popędziłam do pokoju Liama.
- Jess co się stało??- zapytał wyraźnie zaniepokojony.
- Diana...ona...ona...- nie mogłam tego powiedzieć. Dopiero teraz zauważyłam ze obok Liama stał zaniepokojony Zayn. 
- Co z nią??- mulat był wyraźnie zaniepokojony.
- Ona...miała wypadek...jest w szpitalu- powiedziałam i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Gdy Zayn dowiedział się w końcu jaki jest adres szpitala wybiegł z domu jak oparzony. Liam natomiast przytulił mnie do siebie i trzymał tak puki się nie uspokoiłam...

*Z perspektywy Zayna*
Biegłem do szpitala najszybciej jak mogłem. Nie mogłem jej stracić. Nie teraz gdy ją odzyskałem, gdy zaczęła mnie od nowa lubić. Wpadłem do szpitala i zdyszany zapytałem pielęgniarki gdzie znajdę Dianę. powiedziano mi ze jest operowana. Co?! Nie mogłem ustać w miejscu...

2 godziny później...
Zauważyłem lekarza wychodzącego z sali operacyjnej. Szybko podszedłem do niego.
- Doktorze co z nią??- zapytałem. Popatrzył na mnie badawczo.
- Jest pan kimś z rodziny??- zapytał.
- Tak. Jestem jej bratem- skłamałem, ale musiałem dowiedzieć się co z nią.
- Nie będę pana oszukiwał...stan pacjentki jest ciężki. Ma złamaną nogę, kilka żeber i uszkodzoną czaszkę. W chwili obecnej jest w śpiączce...nie wiemy kiedy się wybudzi.- gdy to usłyszałem nogi się pode mną ugięły...

Wróćmy do teraźniejszości:
*Oczami Diany*
Obudziłam się. Leżałam może pięć minut gdy nagle do mojej sali wpadła Jessica.
- Diana!!- krzyknęła i mnie przytuliła. Myślałam że mnie udusi.
- Jess...- powiedziałam.
- Co??- zapytała nie zwalniając uścisku.
- Dusisz...- od razu się ode mnie odsunęła i zaczęła opowiadać jak bardzo się o mnie bała. Powiedziała też że Zayn przesiadywał u mnie całe dnie. Podobno reszta zespołu zaczęła się o niego martwić bo prawie wo gule nie spał i nie jadł. Kurcze on chyba na prawdę bardzo się przejął tym moim wypadkiem. Będę musiała mu to jakoś wynagrodzić. Gdy Jessie już wyszła miałam dużo czasu aby to wszystko przemyśleć. Po jakichś 2 godzinach w drzwiach sali pojawił się Zayn.

- Ktoś chce z tobą rozmawiać...- posłał mi smutne spojenie i wyszedł. W drzwiach stanął...Tom. Jak on wo  gule śmie mi się pokazywać na oczy po tym wszystkim co mi zrobił?!
- Wyjdź- powiedziałam tak głośno na ile było mnie stać.
- Diana ale to...to była moja kuzynka- że co?! Kuzynka?! Głupszego kłamstwa w życiu nie słyszałam!! Kto normalny chodzi z kuzynką za rękę i namiętnie ją całuje?!
- Taaak i tak namiętnie ją całowałeś tylko dlatego że się za nią stęskniłeś, tak?! Jesteś żałosny!! A teraz wyjdź!!- krzyknęłam, a z moich oczu pociekły łzy. Tom nadal stał w tym samym miejscu co poprzednio.- Nie słyszałeś?! Wyjdź!!- w tej chwili w drzwiach sali pojawił się Zayn...



*Z perspektywy Zayna*
Z sali w której leżała Diana słychać było jakieś krzyki. Podszedłem bliżej i dokładnie słyszałem że Di nie chce widzieć tego gościa. Wszedłem do sali i zwróciłem się do tego jak mu tam...Toma.
- Ona chce żebyś wyszedł- jak na razie trzymałem nerwy na wodzy.
- Nie wtrącaj się- warknął.
- Wynocha!!- krzyknąłem do niego. Kątem oka zauważyłem że dziewczyna płacze...tego było już za wiele.- wyjdziesz sam czy mam ci pomóc?!- w odpowiedzi tylko prychnął i nadal stał w jednym miejscu. Wziąłem go za szmaty i wyciągnąłem z sali. Nagle poczułem że ten sukinsyn uderzył mnie w twarz. Nie byłem mu dłużny i przywaliłem najmocniej jak umiałem...



*********************************************************************************************************************************************
Weeeeeee!!! Jest 3 rozdział!!! Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem!!!
Pamiętajcie:
3 komentarze = kolejna notka

Pozdro!!!
Aha i dzisiaj powinna pijawić się nowa postać w zakładce bohaterzy ( Tom ).








czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 2

- Diana ja...ja cię przepraszam za to wszystko...za to że się nie odzywałem i że cię olałem- przeczesał nerwowo włosy- ale przysięgam ci że nigdy o tobie nie zapomniałem...
- Daruj sobie- mój głos był całkowicie wyprany z uczuć.
- Di...- Ugh...dobrze wiedział że mięknę gdy mnie tak nazywa.
- Co??- powiedziałam ze złością.
- Przepraszam...naprawdę bardzo, bardzo cię przepraszam.- popatrzył na mnie ze smutkiem- obiecuję że już nigdy cię nie zranię ani nie opuszczę...
- Przemyślę to- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego blado. Nie przebaczyłam mu jeszcze do końca, ale jakaś nieznana mi siła pchała mnie do niego. Chciałam go wyminąć ale zastąpił mi drogę.
- Diana nie puszczę cię puki mi nie wybaczysz- powiedział i posłał mi łobuzerski uśmiech.
- Zayn...ja muszę to wszystko przemyśleć...dam ci znać- powiedziałam i wyminęłam go...

*Oczami Jess*
Kurde. Diany coś długo nie ma. Poszła 10 minut temu porozmawiać z Zaynem i do tej pory jej nie ma. Miałam ochotę zabić ją za to że zostawił mnie tutaj samą z tymi nieogarniętymi małpiszonami. Niall zdążył mi już opróżnić prawie całą lodówkę, Lou skonfiskował wszystkie marchewki jakie miałam w domu, a Harry perfidnie się do mnie dowalał.
- Wiesz że jesteś śliczna?- Lokers od nowa zaczął swoją śpiewkę. Szczeże?! Zaczęło mnie to irytować.
- Harry zamknij się!!- krzyknęłam i obróciłam się wściekła w jego stronę.
- Nieee - odpowiedział i wlepił we mnie swój wzrok.
- Liam!! Mógłbyś coś powiedzieć swojemu koledze?!- zwróciłam się do kuzyna który siedział na kanapie i oglądał jakąś durną komedię.
- Harry daj jej spokój. - powiedział Li nie odrywając wzroku od telewizora.
- Co?!- do salonu wpadł Lou z jedną marchewką w buzi a drugą w ręce.- Haroldzie Edwardzie Styles!! Czy ja dobrze słyszę?! Czy ty mnie zdradzasz?!- mimowolnie się roześmiałam a oni widząc to kontynuowali swoją szopkę.
- O nie Lou...to nie tak jak myślisz!!- powiedział Hazza i w zwolnionym tempie zaczął biec w kierunku pana marchewki. Lou widząc to rozchylił ramiona i już po chwili tulili się z Harry tak że wyglądali jak para pedałów.
- Nie no nie wytrzymam.- powiedziałam nadal się śmiejąc. Harry widząc to puścił Boo Bera i zaczął mnie gilgotać. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to że miałam straszne gilgotki.
- Ha...Harry przestań-chłopak w odpowiedzi wskazał palcem na swój policzek- ani mi się śni- powiedziałam, a Loczek wrócił do poprzedniej czynności. Już po chwili leżałam na podłodze a Hazza siedział na mnie okrakiem i mnie gilgotał. Próbowałam go z siebie zrzucić, ale na darmo. Jak na złość reszta patrzyła na to wszystko i zwijała się ze śmiechu. W tej chwili do domu weszła Diana i gdy zobaczyła mnie i Loczka zaczęła się śmiać. Nie powinna była tego robić bo już po chwili Lou rzucił się na nią i zaczał ją gilgotać. Biedny chłopak. Nie wiedział w co się pakuje. Diana była silna jak na dziewczynę więc szybko sobie z nim poradziła. Gdy Lou leżał na podłodze moja kochana BFF podeszła do Loczka i go ze mnie zrzuciła. 
- Dzięki - powiedziałam. 
- Nie ma za co...ups...- powiedziała bo chłopaki patrzyli na nas złowrogo i zbliżali się do nas.
- Teraz już się nie wywiniecie!- krzyknął Harry i zaczął nas gonić.- zaczęłyśmy uciekać. Szybko wybiegłyśmy z domu mijając w drzwiach zaskoczonego Zayna...

*Z perspektywy Diany*
Pobiegłyśmy z Jess do "naszego królestwa" gdzie chłopaki na pewno nas nie znajdą. Była to mała polanka położona w najdalszym zakątku jednego z parków. Znajdowało się też tutaj małe jeziorko. Jako małe dziewczynki często urządzałyśmy tutaj z Jessicą pikniki. Usiadłyśmy zdyszane na ziemi. Cholera. Nie wiedziałam że oni są tacy fajni. Nie żeby coś bo nadal za nimi nie przepadałam. Ale wydawali się tacy...naturalni. Zupełnie jak nie gwiazdy.
- O czy myślisz??- zapytała Jessie przerywając tym samym moje przemyślenia.
- O wszystkim...co się dzisiaj stało- powiedziałam i obydwie zamilkłyśmy. Cisza wcale nam nie przeszkadzała bo byłyśmy jak siostry i rozumiałyśmy się bez słów. Mimowolnie pomyślałam o Tomie- moim chłopaku. Dawno się nie widzieliśmy. Kochałam go, ale od jakiegoś czasu coś w naszym związku zaczęło się psuć.
- Chodźmy już- powiedziałam do Jess, a ona wstała, otrzepała spodnie i podążyła za mną. Gdy byłyśmy już w parku zobaczyłam jakąś całującą się parę. Co dziwne ten chłopak kogoś mi przypominał podeszłam bliżej i aż zachłysnęłam się powietrzem...tym chłopakiem był...Tom.
- Ty jebany debilu jak mogłeś mi to zrobić?!- krzyczałam przez łzy. Podeszłam do niego i przywaliłam mu z plaskacza. Chciał mnie zatrzymać ale ja zaczęłam uciekać. Biegłam bez opamiętania, a przez łzy cały mój obraz przed oczami był rozmazany. Wbiegłam na ulicę i nagle poczułam straszliwy ból...

**************************************************************************************************************************************
Ta da!!! I mamy kolejny rozdział. Dedykuję go Robci.
Pamiętajcie:
3 komentarze = kolejny rozdział
Nara!!

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 1

Stał tak ze spuszczoną głową. Widać było że jest skrępowany całą tą sytuacją.
- Czego chcesz?? - spytałam oschle.
- Proszę cię porozmawiajmy...- powiedział i popatrzył mi w oczy. 
- Nie mamy o czym.- powiedziałam i chciałam już pójść ale mnie zatrzymał.
- Proszę...- wyszeptał. Nie mogłam pokazać mu że się tym przejmuję. Nagle wszystkie emocje które tłumiłam w sobie przez te dwa lata wybuchły jak fajerwerki.
- Nie mamy o czym!! Rozumiesz?! Wyjechałeś i mnie zostawiłeś!! Wiesz jak ja się czułam?! Nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić!! Przez rok czekałam aż się odezwiesz, a ty miałeś mnie w dupie!! A teraz gdy już o tobie zapomniałam ty się tak po prostu zjawiasz i chcesz porozmawiać?! - byłam na niego wściekła. Jak on mógł mi to zrobić?!
- Diana posłuchaj...- zaczął ale mu przerwałam.
- Nie Zayn...to ty mnie posłuchaj!! Zostawiłeś mnie samą i nawet nie napisałeś!!! Ja już dawno o tobie zapomniałam więc tobie radzę zrobić to samo!!! Żegnaj!!- krzyknęłam i uciekłam...

*Z perspektywy Zayna*
Uciekła. Nawet nie dopuściła mnie do słowa. Jestem cholernym debilem. Jak ja mogłem zepsuć tą przyjaźń?! Patrzyłem na jej oddalającą się sylwetkę. Straciłem ją. Możliwe że na zawsze. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Znaliśmy się tyle lat a ja spieprzyłem to w zaledwie jeden dzień. Ale najgorsze jest to że ja chyba czuję do niej coś więcej niż przyjaźń. Muszę ją odzyskać. Tak rozmyślając doszedłem do domu. Wszedłem do jednego z pokoi gościnnych który dzieliłem z Liamem. Niestety chłopaka nie było. Szkoda. Chciałem z kimś porozmawiać. Poszedłem do łazienki aby wziąć prysznic. Czułem jak cały mój stres i frustracja spływa po mnie razem z wodą. Ubrałem dresy które służyły mi za piżamę i wróciłem do pokoju. Liam już tam był. Widocznie zauważył że coś mnie gryzie. 
- Ej stary co jest?!- zapytał, podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu. Opowiedziałem mu całą historię przyjaźni mojej i Diany oraz opisałem zdarzenie które miało miejsce godzinę temu.- Walcz o nią. Nie zostawiaj tak tego bo widać że ci na niej zależy- powiedział.
- Dzięki Liam- odpowiedziałem mu. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę aż w końcu obaj zrobiliśmy się śpiący. 

NASTĘPNEGO RANKA
*Oczami Diany*
Wstałam totalnie niewyspana bo przez pół nocy nie spałam. Tak. Płakałam. Ta kłótnia z Zaynem bardzo mną wstrząsnęła. Zabrałam z fotela wcześniej przygotowane rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wtarłam w ciało balsam o zapachu czekolady, zrobiłam sobie lekki makijaż, uczesałam włosy w niedbałego koka i ubrałam się. Zjadłam śniadanie i postanowiłam pójść do Jessiki. Miałam w dupie że Zayn tam mieszka. Poprzedniego dnia chyba wyraźnie dałam mu do zrozumienia że dla mnie on nie istnieje. Może i jest gwiazdą, ale nie robi to na mnie najmniejszego wrażenia. Zadzwoniłam dzwonkiem do jej drzwi. Nie czekałam długo bo już po chwili otworzył mi...chyba Harry.
- Przyszłam do Jess- rzuciłam i wyminęłam go w drzwiach. Po drodze natknęłam się na Zayna ale jego też obojętnie ominęłam. Weszłam do pokoju Jessiki i zobaczyłam ją siedzącą na łóżku. 
- Siema- powiedziałam i usiadłam obok niej.
- O...hej. Dobrze że jesteś pomożesz mi??- powiedziała i wskazała głową na leżące na jej łóżku trzy zestawy ubrań. 
- Ubierz to- wskazałam na jeden z zestawów.
- Dzięki - powiedziała i zniknęła w drzwiach łazienki.
Po 30 minutach Jess była już gotowa. Miała na sobie zestaw który dla niej wybrałam i szpilki. Wszystkiego dopełniał delikatny make-up i kłos. Swoją drogą to nie wiem jak ona może ciągle nosić szpilki.
- Na pewno będzie ci wygodnie??- spytałam niepewnie patrząc znacząco na jej 13- centymetrowe szpilki.
- Spoko, przyzwyczaiłam się już. Chodź bo muszę zjeść śniadanie, jestem strasznie głodna.- powiedziała i wyszła. Ja natomiast wyszłam za nią wciąż myśląc o tym jak ona może codziennie nosić szpilki. Wiem że jej wzrost 165 cm. jej nie zadowala, ale ja z moim 163 cm. też nie robię szału. Zresztą niech robi co chce. Ja stawiam na wygodę, a to co ona nosi to już jej wybór. Gdy weszłyśmy do kuchni od razu skierowało się na  nas pięć par oczu. Nie przejmowałam się tym, już zdążyłam się przyzwyczaić że my dwie przyciągamy spojrzenia...

*Paczadełkami Zayna*
Była tu. Jezu jak ja się cieszę. Nie wiem dlaczego, ale gdy ona jest w pobliżu na mojej twarzy od razu pojawia się uśmiech. Wyglądała ślicznie. Na moment nasze spojrzenia się spotkały. Dziewczyna szybko spuściła wzrok i odwróciła się. Cholera. Jak ja bardzo chciałbym ją teraz przytulić...ale to niestety nierealne bo ona jest na mnie wściekła. W tej chwili napotkałem wzrok Liama. 
- Pogadaj z nią- szepnął chłopak i poszedł do swojego pokoju. Przemyślałem jego słowa i podszedłem do Diany...

*Oczkami Diany*
- Diana proszę porozmawiajmy...- tak, to był Zayn. Obróciłam się w jego stronę.
- Nie...- rzuciłam oschle.
- Proszę...- powiedział i popatrzył na mnie z miną zbitego psiaka. Wiedział że to zawsze na mnie działa.
- Dobra masz 5 minut...ale nie tutaj- powiedziałam i wyszłam na dwór a on zaraz za mną.
- Diana ja...

****************************************************************************************************************************************************
Elo ludzie!!! Masakra dzisiaj wchodzę a tutaj 5 komentarzy!!! Normalnie nie wierzę dopiero co załozyłam bloga a tutaj już tyle komentarzy. Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki...
Pamiętajcie:
3 komentarze = kolejny rozdział

I jeszcze jedno ten rozdział dedykuję: Love1D za to że jako pierwsza dodała komentarz. Dzięki!!!
Pozdro!!




wtorek, 24 lipca 2012

Prolog

Nareszcie zakończenie roku!! Koniec kartkówek, sprawdzianów, odpytywania i ogólnie szkoły. Ale extra. Miałam już tego wszystkiego po dziurki w nosie. Moje rozmyślania przerwała Jess.
- Diana!...Diana słuchasz mnie?!- patrzyła na mnie z ogromnym podnieceniem w oczach.
- Przepraszam...zamyśliłam się...co mówiłaś?- zapytałam.
- Mówię że przed moim domem stoi jakieś sportowe auto które na pewno nie należy do nikogo z mojej rodziny. Ciekawe kto to??- powiedziała, a w jej oczach pojawiła się ciekawość. Podeszłyśmy pod jej dom
i aż nas zamurowało. Z domy Jessi wyszedł sam...Liam Payne.
- O matko!! To znaczy że Zayn też tu jest- powiedziałam do niej i zaczęłyśmy się wycofywać. Tak. Znam Zayna Malika. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi...no właśnie BYLIŚMY. Poznaliśmy się gdy ja miałam 4 latka, a on 6. Byliśmy nierozłączni. Wszędzie chodziliśmy razem...aż do czasu jego występu w X-factor. Poznał chłopaków, stworzyli zespół i zaczął mnie olewać. Znienawidziłam go za to i przy okazji całe One Direction. Co mi zrobili?! Zabrali przyjaciela...to wystarczający powód by ich znienawidzić. Pobiegłam do swojego domu zostawiając Jess samą...trudno będzie musiała sobie poradzić sama...

*Oczami Jess*
Uciekła. Tak po prostu. Nie dziwię jej się. Przecież Zayn całkowicie ją olał. Liam widząc to wszedł do domu. Weszłam do domu a tam?? Całe 1D siedzi przy stole z moją mamą. M-A-S-A-K-R-A tylko tyle mam do powiedzenia na ten temat.
- O cześć Jessika- moja mama wstała od stołu i do mnie podeszła.
- Co oni tutaj robią??- zapytałam oschle.
- Będą mieszkać tutaj przez całe wakacje.- powiedziała moja rodzicielka, a ja dosłownie gotowałam się w środku- bądź dla nich miła. Tyle. Tylko na tyle było ją stać. "Bądź dla nich miła" - ok tylko że ja ich nie lubię!! Moja mama wyszła z jadalni, a ja stanęłam oko w oko ze stojącym przede mną Liamem.
- Cześć - powiedział i chciał mnie przytulić na powitanie ale się odsunęłam - dawno się nie widzieliśmy.- zmierzył mnie wzrokiem.
- Całe 2 lata- dodałam i wzięłam jabłko ze stojącej na stole miski.- sorki ale ja pójdę się przebrać- popatrzyłam znacząco na swój strój i skierowałam się do swojego pokoju. Gdy odchodziłam wciąż czułam na sobie wzrok całej piątki...

*Z perspektywy Diany*
Weszłam do swojego pokoju, przebrałam się (bez szalika i torebki), rzuciłam na łóżko i zaczęłam płakać. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju.
- Ej...młoda co jest??- to był mój brat. Czasami niepotrzebnie się o mnie martwił.
- Wspomnienia...wiesz jak to jest- popatrzyłam na niego znacząco. Chyba nie za bardzo zrozumiał o co mi chodzi ale jednak dał za wygraną.
- Spoko młoda...ale wiesz jakby coś to idę z Sarą do MSC- powiedział i wyszedł. Leżałam tak jeszcze chwilę i myślałam o Zaynie. A tak konkretnie to o naszej przyjaźni...a raczej BYŁEJ przyjaźni. Płakałam. Wcale nie ukrywałam łez. Bo po co?? Było mi źle z tym że nie ma już tej przyjaźni. Ale cóż ja na to poradzę. Życie pędzi dalej i trzeba żyć tym co jest, a nie tym co było. Postanowiłam napisać esa do Jessie umówić się z nią w parku. 
" Hej spotkajmy się za 15 minut w parku"

*Paczadełkami Jess*
" Hej spotkajmy się za 15 minut w parku" - o fajnie pomyślałam nie będę musiała siedzieć sama w domu z chłopakami.
"Ok" - odpisałam i poszłam do łazienki się przebrać i umalować. Po piętnastu minutach byłam już w parku. Na jednej z ławek siedziała Diana (stylizacja bez okularów i żakietu). Na pierwszy rzut oka widać było że coś ją gryzie. Pochodziłyśmy jeszcze chwilę po parku i pogadałyśmy o wszystkim i o niczym. Nasza rozmowa dotyczyła głównie Zayna. Potem poszłyśmy jeszcze na lody i zaczęłyśmy wracać do domu. Zatrzymałyśmy się pod moim domem i przytuliłyśmy się. Ja weszłam do domu, a Diana poszła do siebie bo mieszkała trochę dalej...

*Oczami Diany*
Szłam w stronę swojego domu gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się przestraszona i ujrzałam JEGO.
- Diana...- wyszeptał i popatrzył na mnie smutnym wzrokiem...

******************************************************************************************************************
Witam na moim nowym blogu!! Myślę że będziecie czytać go tak chętnie jak ten pierwszy. Na początek takim malutki waruneczek:
3 komentarze = kolejny rozdział
Mam nadzieję że ten blog nie okaże się jakimś niewypałem. 
Pozdro!!
Britt Green