Już po chwili biliśmy się w najlepsze. Czułem że nie będę wyglądał najlepiej jak to wszystko się skończy. Ale w tej chwili nie liczył się dla mnie mój wygląd. Czułem ten przypływ adrenaliny. Nie wiem dlaczego ale postanowiłem cały ten stres wyładować na Tomie. Właśnie chciałem zadać kolesiowi kolejny cios ale ktoś mnie powstrzymał. Jak się później okazało był to lekarz. Rozdzielił nas i wyrzucił ze szpitala. Rzuciłbym się na Toma jeszcze raz gdyby nie to że uciekł. Tchórz. Otarłem swoje usta z krwi. Tak. Miałem rozwaloną wargę, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Gdy wszedłem do domu od razu natknąłem się na Liama.
- Stary coś ty robił?!- Liam wydarł się na głos więc już po chwili w salonie znalazła się reszta domowników.
- Nic- powiedziałem i skierowałem się do swojego tymczasowego pokoju. Od razu wszedłem do łazienki. Kurwa, kurwa, kurwa...nie wyglądam za dobrze, a już za dwa dni mamy z chłopakami wywiad. Zmyłem ze swojej twarzy zaschłą krew. Kurwa. Mam na twarzy mnóstwo siniaków. Mimowolnie pomyślałem o tym jak musi wyglądać ten dupek Tom. Zszedłem na dół i od razu spojrzenia wszystkich zostały skierowane na moją osobę. Szczerze?! W tej chwili miałem wszystkich w dupie. Myślami byłem cały czas przy Dianie.Ciekaw co z nią. Muszę jutro iść do szpitala. Oczywiście jeżeli po dzisiejszym ekscesie jeszcze mnie do niego wpuszczą. Na samą myśl o tym jak dzisiaj obiłem temu skurwysynowi mordę uśmiecham się.
- Zayn, Zayn słuchasz mnie?!- dopiero teraz zauważyłem rękę Liama którą jej właściciel machał mi przed twarzą.
- Sorry, zamyśliłem się. Mówiłeś coś??- popatrzyłem na niego.
- Pytałem się kto cię tak urządził.- popatrzył ma mnie badawczo.
- Nie ważne- powiedziałem i nalałem sobie soku do szklanki. Chciałem odejść, ale Liam mnie zatrzymał.
- Stary co się z tobą dzieje?! Odkąd Diana jest w szpitalu chodzisz jakiś nieswój. Martwimy się o ciebie.- powiedział- Ja się o ciebie martwię...jesteś moim przyjacielem- dodał znacznie ciszej ale ja i tak to usłyszałem.
- Liam wszystko jest dobrze- chłopak odetchnął z ulgą- po prostu Diana to dla mnie bardzo ważna osoba i nie mogę siedzieć bezczynnie i patrzeć jak ona cierpi...- powiedziałem i popatrzyłem na Liama który stał przede mną z zatroskaniem na twarzy.
- Wiem o co ci chodzi bo dokładnie to samo czuję do Danielle- powiedział jeszcze i wyszedł. Spojrzałem na zegar. Była 21:00. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Potem położyłem się do łóżka i od razu zasnąłem...
*Oczami Diany*
Czułam się okropnie. To przeze mnie chłopacy się pobili. Zayn pewnie porządnie obił mordę Tomowi. Zawsze był silny. Hmmm...chciałabym żeby Zayn był tutaj ze mną. W prawdzie gdy wyjechał i się nie odzywał przyrzekłam sobie że nigdy mu nie wybaczę, ale to teraz nie było ważne. Pierdolić przyrzeczenia. Chcę żeby tu ze mną był i koniec. Myślałam tak jeszcze chwilę aż w końcu odpłynęłam w objęcia Morfeusza...
Następnego ranka
*Oczkami Zayna*
Obudziłem się i od razu spojrzałem na zegarek.
- Cholera- przekląłem pod nosem. Była 10:00, a miałem zamiar dzisiaj z samego rana odwiedzić. Skierowałem swe kroki do łazienki. Wziąłem prysznic i ubrałem się w jeansy, białą koszulkę i czerwoną bejsbolówkę. Na stopy wsunąłem białe adidasy i mogłem iść. Po drodze zwinąłem jeszcze jabłko z kuchni.
- Wychodzę- krzyknąłem w kierunku siedzących w salonie znajomych. Chyba mnie nie usłyszeli bo nawet nie odwrócili w moją stronę swoich zacnych łepetyn. No nic. Nie będę się tym teraz przejmował. Szybkim krokiem ruszyłem do szpitala. Gdy byłem już na miejscu dopadły mnie fanki. Nie miałem ochoty rozdawać tych durnych autografów ani robić sobie zdjęć z tymi napalonymi dziewczynami. Nie miałem na to ani ochoty ani nastroju. Przeprosiłem je grzecznie i wszedłem do szpitala. Od razu skierowałem się do sali w której leżała Diana. Delikatnie zapukałem, a gdy usłyszałem ciche "proszę" wszedłem. Leżała na dużym łóżku pośród białej pościeli i wydawała się taka krucha...
- Cześć- powiedziałem. Podszedłem do okna, wziąłem stojące przy nim krzesło i ustawiłem je obok łóżka Di - Jak się czujesz??- zapytałem ujmując jej drobną dłoń.
- Dobrze- powiedziała i posłała mi uśmiech przepełniony bólem. Z pewnością nie czuła się dobrze...
*Perspektywa Diany*
Przyszedł. Jezu jak ja się cieszę. Chyba mi nie uwierzył jak powiedziałam że dobrze się czuję. Widzę to w jego oczach. A nawiązując do jego oczu...jakie one są piękne....Cholera. Chyba się zakochałam. Nie. Nie mogę dać ponieść się emocjom. Nic do niego nie czuję...chyba.
- Di...słuchasz mnie- popatrzyłam na niego zdezorientowana i znów utonęłam w tych czekoladowych oczach.
- Przepraszam, zamyśliłam się...- zaśmiał się...Jezu ten to nawet śmieje się pięknie. Stop. Przecież ja nic do niego nie czuję!! Na pewno...chyba...
- Pytałem kiedy cię stąd wypuszczą.- zapytał i posłał mi zatroskane spojrzenie.
- Nie wiem- odpowiedziałam i popatrzyłam mu w oczy. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Wiedziałam co się zaraz stanie, ale nie chciałam przerywać tej magicznej chwili. Gdy nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry zadzwonił telefon Zayna. Cholera. A mogło być tak pięknie. Chłopak porozmawiał chwilę przez telefon, a kiedy skończył posłał mi tylko przepraszające spojrzenie.
- Przepraszam muszę iść. Przyjdę jutro- pocałował mnie w policzek i tyle go widziałam. Już nie mogę się doczekać jutra...
*Oczami Zayna*
Wyszedłem z sali w której była Diana z niemałym ociąganiem. Dzwonił Liam mówił że mamy jakąś próbę. Cholera. Chciałem spędzić dzisiejszy dzień w towarzystwie Diany.
- Cześć przystojniaczku- moje rozmyślania przerwała jakaś dziewczyna. Podniosłem na nią wzrok i od razu tego pożałowałem.Dziewczyna miała na twarzy chyba z kilogram tapety i była ubrana w kusą spódniczkę i bluzkę z głębokim dekoltem. "Dziwka"- przemknęło mi przez myśl.
- Sorry spieszę się- powiedziałem i chciałem odejść.
- Gdzie ci tak śpieszno- powiedziała i zaczęła kreślić swoim palcem (a raczej tipsem) niewidzialne kołą na moim torsie.- nagle przybliżyła się do mnie i pocałowała. Odepchnąłem ją gwałtownie. Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.- Co się stało kotku??- spytała jak gdyby nigdy nic.
- Odwal się ode mnie!!- krzyknąłem i wybiegłem ze szpitala...
*Z perspektywy Diany*
Gdy Zayn wyszedł słyszałam jakieś krzyki na korytarzu. Po chwili do mojej sali weszła Phoebe ( czyt. Fibi ). Co ona tu do cholery robi?! Przecież od zawsze powtarzała że jestem jej wrogiem nr.1 zresztą z wzajemnością. Nienawidziłam jej. Była największym plastikiem w szkole. Gdy chodziłam z Tomem cały czas się do niego kleiła.
- Diana, Diana, Diana...- powiedziała kręcąc przy tym głową- no i do czego doprowadziła cię ta głupia zazdrość?
- O czym ty do cholery mówisz- byłam zdenerwowana już samą jej obecnością.
- Udajesz że nie wiesz o czym mówię- powiedziała i zaśmiała się- to byłam ja...to ze mną Tom cię zdradził.- popatrzyła na mnie z cwanym uśmieszkiem, a ja momentalnie się wściekłam.
- Ty suko!!! Rozpierdoliłaś mój związek!!!! Jesteś z siebie zadowolona dziwko?!- krzyczałam. Nie mogłam się opanować, a ona stałą tylko i patrzyła na mnie z cwanym uśmieszkiem i nienawiścią w oczach.
- Zabiorę ci każdego...- syknęła- a z tym twoim kochasiem który był dzisiaj u ciebie przed chwilą się całowałam!!!!- krzyknęła i już miała wychodzić, ale w tej chwili urządzenie do którego byłam podpięta zaczęło głośno i szybko pikać, a mnie ogarnęła ciemność...
*********************************************************************************
Hah no i jest 4 rozdział. Jak zwykle dziękuję za komentarze pod ostatnim postem i proszę o następne. Ten rozdział dedykuję Robci która wymyśliła imię dla Phoebe i znalazła idealną fotkę. Dziękuję!!
Pamiętajcie:
3 komentarze = kolejny post
Aha i dzisiaj w zakładce bohaterowie pojawi się Phoebe.
- Odwal się ode mnie!!- krzyknąłem i wybiegłem ze szpitala...
*Z perspektywy Diany*
Gdy Zayn wyszedł słyszałam jakieś krzyki na korytarzu. Po chwili do mojej sali weszła Phoebe ( czyt. Fibi ). Co ona tu do cholery robi?! Przecież od zawsze powtarzała że jestem jej wrogiem nr.1 zresztą z wzajemnością. Nienawidziłam jej. Była największym plastikiem w szkole. Gdy chodziłam z Tomem cały czas się do niego kleiła.
- Diana, Diana, Diana...- powiedziała kręcąc przy tym głową- no i do czego doprowadziła cię ta głupia zazdrość?
- O czym ty do cholery mówisz- byłam zdenerwowana już samą jej obecnością.
- Udajesz że nie wiesz o czym mówię- powiedziała i zaśmiała się- to byłam ja...to ze mną Tom cię zdradził.- popatrzyła na mnie z cwanym uśmieszkiem, a ja momentalnie się wściekłam.
- Ty suko!!! Rozpierdoliłaś mój związek!!!! Jesteś z siebie zadowolona dziwko?!- krzyczałam. Nie mogłam się opanować, a ona stałą tylko i patrzyła na mnie z cwanym uśmieszkiem i nienawiścią w oczach.
- Zabiorę ci każdego...- syknęła- a z tym twoim kochasiem który był dzisiaj u ciebie przed chwilą się całowałam!!!!- krzyknęła i już miała wychodzić, ale w tej chwili urządzenie do którego byłam podpięta zaczęło głośno i szybko pikać, a mnie ogarnęła ciemność...
*********************************************************************************
Hah no i jest 4 rozdział. Jak zwykle dziękuję za komentarze pod ostatnim postem i proszę o następne. Ten rozdział dedykuję Robci która wymyśliła imię dla Phoebe i znalazła idealną fotkę. Dziękuję!!
Pamiętajcie:
3 komentarze = kolejny post
Aha i dzisiaj w zakładce bohaterowie pojawi się Phoebe.