Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 14

- Co jest grane?- byłam jeszcze słaba ale to nie powstrzymało mnie od krzyku. Zaczęłam się szamotać i spostrzegłam że jestem przywiązana do jakiegoś twardego metalowego łóżka.
- Jak to co? - zapytał Stephen (bo tak miał na imię mój były szef)- wracasz do pracy- stwierdził ze spokojem i pociągnął z butelki łyk Jacka danielsa.- masz ochotę??- spytał wyciągając butelkę w moją stronę.
- Nic od ciebie nie chcę!- krzyknęłam i plunęłam mu w twarz. Podszedł i uderzył mnie w twarz. Zabolało. Nawet bardzo. Ale nie chciałam dać mu po sobie poznać że zrobił mi krzywdę. Powstrzymując łzy zapytałam- tylko na to cię stać?- wtedy chyba puściły mu nerwy bo znowu mnie pobił i straciłam przytomność...

*Oczami Diany*
- Ale jak to "zniknęła"?! Czy w tym pierdolonym szpitalu nie ma żadnej opieki?! Co wy sobie kurwa myślicie?! Jak może jej tu nie być?!- krzyczałam zdenerwowana na stojących przede mną pielęgniarkę i doktora jednocześnie połykając łzy. Za mną stał Zayn i próbował mnie pocieszać i uspokoić.
- Kochanie krzykiem nic nie zdziałasz. Uspokój się. Proszę. Znajdziemy ją, już kiedyś to zrobiliśmy.- szeptał mi do ucha i jednocześnie ciągnął mnie za sobą to tyłu. Pozwoliłam mu na to. Byłam teraz jak lalka z którą można robić co się chce. Jak mogłam do tego dopuścić? Stracić ukochaną kuzynkę. Co ja powiem jej rodzicom? To miały być tylko niewinne wakacje a stały się niemalże piekłem... dla niej... i dla mnie w pewnym sensie też... chociaż ja mam przy sobie swojego anioła stróża a jest nim Zayn...

*Oczami Harrego*
- Harry wyjdź z pokoju. Proszę cię. Zadręczanie się nie sprawi że ona się odnajdzie.- Louis już od dobrej godziny ślęczał pod drzwiami do mojego pokoju i mi to perswadował.
- Idź stąd!- odkrzyknąłem i wepchnąłem słuchawki do uszu. "To przeze mnie wtedy uciekła"- pomyślałem "od tego czasu rozpoczęły się wszystkie problemy. To moja wina że jej tutaj nie ma i nie mogę jej powiedzieć co czuję'' - leżałem na  łóżku a po moich policzkach staczały się powoli łzy...

*Perspektywa Ever*
Znowu się obudziłam i zobaczyłam nad sobą Stephena z jakimś innym gościem.
- Ever to twój pierwszy klient po tak długiej przerwie. Bądź dla niego miła- powiedział i zostawił mnie z tym facetem. Po tym zaczęłam sie szarpać i mówić że nie chcę uprawiać z nim seksu. To nic nie dało. Zgwałcił mnie... i tak teraz miało wyglądać moje życie co noc...

********************************************************************
Hej misiaki :***** długo mnie nie było za co przepraszam. Ale to nie miałam neta to znowu czasu i tak jakoś wyszło. Myślę że teraz będę już dodawać rozdziały regularnie. No ale nie ma nic za darmo ;) 

3 komy = kolejny post :PP
Trzymajcie się!! Wasza Britt :**

2 komentarze: